czwartek, 19 lutego 2009

Horror w Hyattsville, czyli moje fobie w Ameryce

Hayattsville jest typowym amreykańskim przedmieściem (Waszyngtonu, DC), dokładnie takim jakie widać w filmach, różnych filmach. Moim filmem w Hyattsville jest horror - to jedyne skojarzenie jakie mam i tym razem bardzo przybrało na sile.
Generalnie uwielbiam chodzić, ale nie tutaj. Najpierw jak zwykle nie bardzo wiedziałam dlaczego, ale wykombinowałam. Po pierwsze, nie ma ludzi na ulicach - spotkanie kogokolwiek graniczy z cudem. Po drugie, samochodów jeżdżących też wcale nie jest tak dużo - ruch się odbywa na głównych drogach a nie wśród domów. Po trzecie cisza, tu jest przeraźliwie cicho, co wiąże się z "po pierwsze" i "po drugie". Wiewiórki nie wydają z siebie dźwieków, psy siedzą w domach, ptaki w dzień nie śpiewają. Jedyne co slychać, to wiatr jak już jest i te upiorne dzwoneczki wiszące na gankach kołysane przez wiatr w tej absolutnej przedmiejskiej ciszy, a ja mam wrażenie, że zza najbliższego drzewa wyłoni się jakiś jegomość ze zdeformowaną twarzą i czymś ostrym w ręku.

Brak komentarzy: