niedziela, 24 sierpnia 2008

Nieupoważnionym wstęp wzbroniony, czyli z życia turysty (choć chciałabym być podróżniczką).



Turysta:* osoba uprawiająca turystykę
Turystyka: zorganizowane zbiorowe lub indywidualne wyjazdy poza miejsce stałego zamieszkania, wędrówki po obcym terenie, mające cele krajoznawcze lub będące formą czynnego wypoczynku


Podróżnik: człowiek odbywający (dalekie podróże, mający zwyczaj podróżowania; rzedziej: człowiek będący w podróży)Podróż: przebywanie drogi z jakiegoś odległego miejsca, od miejsca do miejsca po rozległych terenach; podróżowanie

Mam nieodparte wrażenie, że "podróżnik" brzmi bardziej dumnie niż "turysta". Może podróżnikiem się jest, a turystą bywa. Są wielcy podróżnicy, a nie ma wielkich turystów. Podróżnik kojarzy się z przygodą, dreszczykiem emocji, odkryciem. Turysta z górą śmieci, hałasem i tłumem. A może podróżnika od turysty da radę odróżbnić po butach? Pan turysta będzie w (wypastowanych) półbutach pani turystka w klapeczkach na małej szpileczce. Tylko w czym będzie podróżnik? I jeszcze jedno kim jest zwiedzający?

Pewna młoda dama zapytana o historię wyspy Rodos, na której spędzała wakację odpowiedziała zdumiona, że ona pojechała tam żeby się zrelaksować.

choć życie turysty może czasem być ciężkie:

Z jedenj strony z turystów utrzymuja się całe regiony, a czasem całe kraje. Z drugiej strony turyści bardzo często są koszmarem, z trzeciej strony mimo, że płacą, w niektórych wypadkach bardzo słono, są traktowani jak podgatunek z którego można zedrzeć mnóstwo pieniedzy przy minimum włożonego wysiłku.



*wszystkie 4 hasła za Słownik Języka Polskiego PWN

piątek, 22 sierpnia 2008

Miasto pomników

Zygmunt III, Plac Zamkowy

Adam Mickiewicz, Krakowskie Przedmieście

Książę Józef Poniatowski, Krakowskie Przedmieście

Bolesław Prus, Krakowskie Przedmieście

Kardynał Stefan Wyszyński, Krakowskie Przedmieście

środa, 20 sierpnia 2008

socjologia: dla każdego


Imię: Gruszka
Oczy: miodowo-zielone
Futerko: czarne

poniedziałek, 18 sierpnia 2008

Miasto pomników

Pomnik Sapera, park Rydza-Śmiegłego. Pomnik Chwała Saperom, Wisła
Pomnik Marszałka Piłsudskiego, Aleje Ujazdowskie Pomnik Romana Dmowskiego, Al. Szucha.
Pomnik Ignacego Jana Paderewskiego, park Ujazdowski

piątek, 15 sierpnia 2008

Piorunujący piątek.


Impuls z mózgu do palca na migawce idzie wieczność. Na 84 zdjęcia pioruny były na 4. Ten jest najbardziej okazały calej czteroelementowej kolekcji.


Mam kryzys, czyli o wyższości pracy w Zieleni Miejskiej

Nie bardzo wiedziałam co mi jest. Trudności z utrzmaniem koncentracji przez dłużej niż 10 minut, niemożność znalezienia sobie miejsca i to dziwne uczucie jakbym składała się z zyliona ledwotrzymających się razem kawałków. Postawiłam autodiagnozę w momencie jak w głowie zakołatała się kusząca myśl o pracy w Zieleni Miejskiej: mam kryzys. Pocieszam się, że 1) dawno już kryzysu nie było 2) moja siostra tez ma, bo cos wspomina o sprzedawaniu frytek 3) znam uznanego profesora, który chciałby pracować w warzywniaku i bardzo mądrą panią doktor, która chiałaby być piekarzem, czyli mogę się pocieszać, że nie ja jedna.

Myśl o Zieleni Miejskiej zjawia za każdym razem jak mam serdecznie dosyć. I perspektywa wydaje się atrakcyjna: praca na świeżym powietrzu, dużo ruchu, nie trzeba rozmawiać z ludźmi, można sobie grabić liście w spokoju nie martwiąc się o książki, które wypadałoby przeczytać, rzeczy które trzeba napisać, zajęcia, studentów i sesję. Można iść do biura, ale jakakolwiek praca biurowa, może poza kserowaniem zaprząta myśli, a tu: ręce pracują umysł wolny robi co żywnie mu się podoba.

Kryzys nadszedł w o tyle niestosownym momencie, że terminy są na za dwa tygodnie, grupa wsparcia jest na urlopie, "kot, który..." został przeczytany, a lody, które zostwiłam w zamrażalniku na czarną godzinę wyszły w miedzyczasie.

sobota, 9 sierpnia 2008

Rewersyjny* szok kulturowy

Doskonale rozumiem dlaczego wszelkie władze o zapędach co najmniej autorytarnych, a głównie totalitarnych utrudniają obywatelom podróże, szczególnie te w kierunku zachodnim. Za to nijak nie jestem w stanie pojąć dlaczego nasz obecne władza robią wszystko żebysmy podróżowali w te i na zad we wszytkich kierunkach. Czy liczą na to, że naród jest głuchy i ślepy, czy też na to, że odwali połowe brudnej roboty w ucywilizowaniu kraju (fakt, że w 1999 roku 94% gospodarstw domowych posiadało telewizor kolorowy - źródło CBOS - nie świadczy o tym, że jesteśmy krajem cywilizowanym).

Tym razem powróciłam zza kałuży, bez histerycznych okrzyków, że "nigdy więcej moja noga...", za to ponownie z niekłamaną radością, bo brakowało mi spacerów nie tylko po Pruszkowie, ale i po Warszawie. Po dwóch tygodniach radość jest u dołu krzywej gasnącej, za to zdumienie rośnie.
Po powrocie z Detroit Warszawa była najpiękniejszym miastem świata, tym razem jest szaro-bura i potwornie zaniedbana - aboslutnym kuriozum jest arcybrudny nowo otwarty chodnik na Krakowskim Przedmieściu, po którym obrzydzenie bierze chodzić (podobna estetyka na Pasażu Wiecha). Żeby zaoszczędzić sobie widoku, chodzę do biblioteki ulicą Traugutta, tej na szczęście nikt nie remontował i jest czysta. Nie muszę dodawać, że w stolicy innego kraju, chodniki nie są świeżo oddane do użytku, ale za to są czyste.

W tej samej stolicy tego samego innego kraju, władze zarządziły, że będzie to miasto bez typowego downtown zabraniając budowy drapaczy chmur, za to jest widne, zielone i skąpane słońcem centrum. Muzea (darmowe) są wokół Malla, tak samo jak wszystkie Memoriale; budynki federalne razem, dalej od centrum dzielnice mieszkalne. W samym sercu Waszyngtonu, dziwnym trafem brak szkaradnych centrów handlowych. Patrząc się na panoramę Warszawy (ostatnio widziałam z Grodziska) można dostać zeza rozbieżnego od bezsensownie poustawianych wieżowców. O tym, że stolica centrum jako takiego nie ma już nie wspomnę.


[małe oszustwo zdj. zrobione 22/08/08. wszystko ma swoją jasną i ciemną stronę, Krakowskie Przedmieście też]


Teraz o społeczeństwie:
Wczorajsza wyprawa na targ po pomidorki pokazała, że już są skutki podwyżki cen wody, bo po roznoszącej się wokól woni można dojść do wniosku, że rodacy wrócili chyba do tradycji pobierania kąpieli jedynie w sobotnie wieczory (dzisiejsza podróż SKM tylko mnie utwierdziła w tym przekonaniu).

I o zmianach językowych:
Pani w aptece w odpowiedzi na "Dzień dobry" odkrzyknęła z zaplecza "Moooomeeeent!". Jeszcze na początku lipca w zwyczaju było na "dzień dobry" odpowiadać "dzień dobry", najwodoczniej się zmieniło. Wyszłam nieelegencko, bez pożegnania i teraz nie wiem co odpowiada się na "do widzenia".

*w ramch samokształcenia znlazłam sobie w Słowniku języka polskiego, a co!

sobota, 2 sierpnia 2008

socjologia: dla każdego


Imię: Libero
Wiek: lat 5
Oczy: niebieskie [kocurek] lub czerwone [kocur]
Futro: kawa z mlekiem