sobota, 28 czerwca 2008

Socjolog ogarnia sprawy

Umówmy się na wstępie, nie ma absolutnie niczego gorszego niż socjolog się organizujący, albo co gorsza kilku socjologów ogarniających sprawę. Katastrofa murowana.

Przypadek pierwszy: socjolog kupuje prezent. Nie ważne na jaką okazję, ile wie o niej wcześniej i dla kogo. Procedura jest zawsze taka sama: miesiąc przed mówi się "tym razem zabieramy się wcześniej"; tydzień przed "słuchajcie, został nam tydzień, musimy się za to zabrać"; dzień przed banda socjologów z obłedem w oczach przeszukuje Empik, obiecując sobie, że "to już ostatni raz". Procedura jest powtarzana przy kolejnej nadażającej się okazji.

Przypadek drugi: socjolog wyrusza gdziekolwiek. Nawet jak wszyscy sprawdzą niezależnie rozkład jazdy to i tak okaże się, że coś jest nie tak. Jak wszyscy sprawdzą trasę, to i tak się zgubią. I bardziej jak pewnie jest, że ktoś czegoś nie weźmie, gdzieś coś zostawi albo zgubi. Albo wszystko na raz, co jest opcją najbardziej prawdopodobną.

Przypadek trzeci: socjolog jeździ samochodem. Co prawda, bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia i życia nie stwarza, ale jeżeli pasażer nie ma ułańskiej fantazji i anielskiej cierpliwości może skończyć się delikatnym zawałem, utratą cierpliwości, tudzież załamaniem nerwowym. W standardzie oferujemy: zgubienie się, okazjonalne mylenie prawa i lewa, i ponad wszystko gubienie notoryczne własnego samochodu.

Jeżeli ktoś gdzieś zaprasza socjologa, biorąc pod uwagę powyższe powinien w zależności od trasy do pokonania wpisać godzinę o pół wcześniejszą niż dla całej reszty i datę o dwa dni wcześniejszą, wtedy jest cień szansy, że socjolog dotrze na czas na miejsce. Dotyczy to także socjologów, którzy są głównymi aktorami okazji. Powinien być, ktoś kto dopinuje, żeby komuniści, tudzież młodzi dotarli na czas na swoją własną uroczystość.

Przypadek pierwszy ma szersze zastosowanie. Wszystko co kończy się deadlinem podlega analogicznej procedurze.

A gdyby ktoś nie wiedział, to z Warszawy na Adamowiznę najszybciej dojechać przez Błonie :-).

1 komentarz:

ImagineKasia pisze...

ojojoj, diagnona bardzo przekonujaca
--> ciekawe czy z wakacji uda nam sie na czas wrocic;)