Znowu się czuję jak milion rozpadniętych kawałków. I nie chce mi się, ale to chyba oczywiste. A najgorsze jest to, że wszystko jest przygotowane, pokodowane, pogrupowane, konspekt zrobiony, tylko usiąść i to cholerstwo nawet nie to, że zacząć pisać, a skończyć i mieć święty spokój. Ale nie, miliony kawałków to uniemożliwiają, no i znowu "Road trippin". Oczywiście jest już po terminie, żeby nie było wątpliwości. Tak bardzo nie mam ochoty na mowę nienawiści, że zabrałam się za przygotowanie wtorkowych zajęć - może dlatego, że studenci się uaktywnili. Dlaczego zawsze jest tak, że ci co bym chciała żeby się uaktwynili milczą?
Refleksje pokonferencyjne:Szwecja piękna, wspaniała pogoda, nie sądziłam, że Północ przypadnie mi do gustu, tym bardziej, że jestem ciepłolubna. Konferencja, cóż - pierwsze koty za płoty. Nie zemdlałam, troche sie zdenerwowałam i pogubiałam w środku, ale to ja wiem nie oni, oni nie wiedzą co było na tych diableskich karteczkach. Gorsze jest to, że nie dokońca zrozumieli. Po raz pierwszy poczułam, że jestem z innej Europy, nie gorszej, nie Europy drugiej kategorii, tylko z innej: "you are different Europe - don't be offended". I nie ma co się obrażać, mamy zupełnie inne doświadczenia. Z byłych demoludów były tylko dwie osoby oprócz mnie - zrozumiały. Chyba jako kraj szukamy przyjaciół nie w tym miejscu co powinnismy. Pewien amrykański profesor: "It was not very wise of you to sign missle shield deal", "Yeah, I know that", ale co z tego?
Konferemcja przyniosła też lekkie rozczarowanie, kolejne towarzystwo wzajemnej adoracji. Łudziłam się, że może na międzynarodowych imprezach jest inaczej, już wiem, że nie jest. Niektóre wielkie nazwiska mówiące nie na temat, niektóre średnie nazwiska mówiące nie na temat i wszystkie małe nazwiska, które bardzo się postarały żeby było na temat.
Anegdota: pani Włoszka, ze słonecznej Italii południa: "... yes, but we are the centre of Europe" a ja sobie pomyslałam: "No, we are the centre of Europe, you're the south". Tyle centrów Europy ile państw. Zaczęłam znowu oddychać jak już pożegnałam konferencyjne towarzystwo i samotnie udałam się w podróż powrotną do Sztokholmu.
Mój kot w ramach kociej prewencji wyprowadził się ze swojego kociego apartamentu i zamieszkał na mojej walizce, tak na wszelki wypadek.