Doskonale rozumiem dlaczego wszelkie władze o zapędach co najmniej autorytarnych, a głównie totalitarnych utrudniają obywatelom podróże, szczególnie te w kierunku zachodnim. Za to nijak nie jestem w stanie pojąć dlaczego nasz obecne władza robią wszystko żebysmy podróżowali w te i na zad we wszytkich kierunkach. Czy liczą na to, że naród jest głuchy i ślepy, czy też na to, że odwali połowe brudnej roboty w ucywilizowaniu kraju (fakt, że w 1999 roku 94% gospodarstw domowych posiadało telewizor kolorowy - źródło CBOS - nie świadczy o tym, że jesteśmy krajem cywilizowanym).
Tym razem powróciłam zza kałuży, bez histerycznych okrzyków, że "nigdy więcej moja noga...", za to ponownie z niekłamaną radością, bo brakowało mi spacerów nie tylko po Pruszkowie, ale i po Warszawie. Po dwóch tygodniach radość jest u dołu krzywej gasnącej, za to zdumienie rośnie.
Po powrocie z Detroit Warszawa była najpiękniejszym miastem świata, tym razem jest szaro-bura i potwornie zaniedbana - aboslutnym kuriozum jest arcybrudny nowo otwarty chodnik na Krakowskim Przedmieściu, po którym obrzydzenie bierze chodzić (podobna estetyka na Pasażu Wiecha). Żeby zaoszczędzić sobie widoku, chodzę do biblioteki ulicą Traugutta, tej na szczęście nikt nie remontował i jest czysta. Nie muszę dodawać, że w stolicy innego kraju, chodniki nie są świeżo oddane do użytku, ale za to są czyste.
W tej samej stolicy tego samego innego kraju, władze zarządziły, że będzie to miasto bez typowego
downtown zabraniając budowy drapaczy chmur, za to jest widne, zielone i skąpane słońcem centrum. Muzea (darmowe) są wokół Malla, tak samo jak wszystkie Memoriale; budynki federalne razem, dalej od centrum dzielnice mieszkalne. W samym sercu Waszyngtonu, dziwnym trafem brak szkaradnych centrów handlowych. Patrząc się na panoramę Warszawy (ostatnio widziałam z Grodziska) można dostać zeza rozbieżnego od bezsensownie poustawianych wieżowców. O tym, że stolica centrum jako takiego nie ma już nie wspomnę.

[małe oszustwo zdj. zrobione 22/08/08. wszystko ma swoją jasną i ciemną stronę, Krakowskie Przedmieście też]
Teraz o społeczeństwie:
Wczorajsza wyprawa na targ po pomidorki pokazała, że już są skutki podwyżki cen wody, bo po roznoszącej się wokól woni można dojść do wniosku, że rodacy wrócili chyba do tradycji pobierania kąpieli jedynie w sobotnie wieczory (dzisiejsza podróż SKM tylko mnie utwierdziła w tym przekonaniu).
I o zmianach językowych:
Pani w aptece w odpowiedzi na "Dzień dobry" odkrzyknęła z zaplecza "Moooomeeeent!". Jeszcze na początku lipca w zwyczaju było na "dzień dobry" odpowiadać "dzień dobry", najwodoczniej się zmieniło. Wyszłam nieelegencko, bez pożegnania i teraz nie wiem co odpowiada się na "do widzenia".
*w ramch samokształcenia znlazłam sobie w Słowniku języka polskiego, a co!